Przerwa, której nie było…

Off-season – czyli przerwa której nie było.

W zasadzie to moja przerwa sprowadza się do tego, że przestałem pływać. Nie widzieli mnie na pływalni od startu w Iron Dragon’ie. Wczoraj miało się to zmienić, ale jakoś się nie przełamałem, dzień potoczył się tak, żebym przypadkiem nie trafił na tor … To będzie jedno z moich wyzwań na kolejny sezon – większa dyscyplina i systematyczny (stałe godziny i rzecz jasna dni) trening, to się da zrobić ale po kolej…

Wrzesień to co by nie mówić, był bardzo intensywnym miesiącem – zamknięcie startów w triathlonie, świetną imprezą w Kryspinowie, zrobiłem życiówkę na dystansie olimpijskim i czułem się naprawdę świetnie choć były to zawody w ciężkich warunkach i zdecydowanie najtrudniejsze w jakich brałem udział na tym dystansie. Długo nie odpoczywałem, bo już po tygodniu zrobiłem 10K na rozbieganie, niechcący również w „życiowym” tempie! Kolejny tydzień to półmaraton w Wieliczce – bardzo pofałdowana trasa, wymagająca dla nie jednego wytrawnego biegacza, pogoda też dołożyła swoje a jednak, mimo zmęczenia cały czas na obrotach – wpadł całkowicie nie planowana życiówka o której złamaniu myślałem dopiero w październiku 😉

Wiem, że nie są to czasy które robią wrażenie na kimś dobrze wytrenowanym, jednak jestem amatorem (totalnym) i trzeci rok startów, gdzie każdy z nich to progres – może już nie tak znaczący bo liczony w minutach (a często tylko sekundach) a nie dziesiątkach minut – to nadal CIESZY NIESAMOWICIE!

#Październik – badamy, testujemy, startujemy!

Zaczynam od diagnostyki, po takim ostrym przetarciu w tym roku (maraton, HIM, dwie olimpijki i cała masa różnych biegów) aż się prosi o pełen kardio-serwis.

Jutro mam już umówione badania – echo serca, ekg wysiłkowe oraz założenie Holtera na 24h.

Ledwo zdejmę aparat, to zmykam na analizę biegu (sobota – stadion AWF) – dużo sobie obiecuje po tym wydarzeniu, gdzieś muszę zacząć urywać kolejne minuty, sekundy – nie da się tego robić bez sensu trzaskając kilometry przez zimę, muszę zacząć biegać bardziej technicznie – mam nadzieję, że dostanę cenne wskazówki i uda się je wprowadzić w życie J Wszelkie wrażenia opiszę na blogu!

Niedziela to bieg trzech kopców – tutaj nie ma żartów, ciężki bieg dla każdego, a jeśli tylko trochę docisnąć to robi się bardzo wymagający na ostatnich kilometrach … Zawsze się niesamowicie jaram tym biegiem to była impreza na której wkręciłem się na dobre we wszelkiego typu starty i zawody.

Poniedziałek – to dzień sądu, wszystkie piątkowe badania serca będą omówione przez specjalistę (chyba, że wykończy mnie B3K ;))

#ok,ok i co dalej?

Zdaje sobie sprawę, że dalej już nie będzie tak łatwo. Rok 2016 będzie zapewne przełomowy, bo to że zostaje w tej zabawie to jest fakt i tutaj rozpisywał się nie będę. Pytanie tylko co robić? Przyśpieszać czy zwiększać dystans?

Założenie od początku było takie, aby zrobić pełny dystans przed czterdziestką, idzie całkiem nieźle i mam na to jeszcze czas – mogę się przygotować znacznie lepiej i nie „zmęczyć” tego dystansu, ale w miarę godnie się zaprezentować, więc… jeszcze dokładnie nie planuje startów na 2016 ale nie będzie to rok Full IM.

Postanowiłem nadal pracować nad bazą, dołożyć też siłę i systematycznie, powoli zwiększać swoją szybkość. Cały czas myślę nad tym jak będzie wyglądał plan treningów, czytam, oglądam – sprawdzam co inni tri-amatorzy planują w temacie – jeszcze nie stworzyłem spójnej koncepcji, ale coś się tam już krystalizuje – niebawem się tym podzielę.

#Blog

Mam kilka pomysłów na cykliczne artykuły, ale nie wiem jak to wyjdzie, jest już całkiem sporo materiałów dla początkujących triathlonistów w stylu jak zacząć itp. itd. Ja raczej myślałem o czymś co będzie podsumowaniem moich własnych błędów, nietrafionych planów, zakupów i pomysłów w trakcie zawodów – na konkretnych przypadkach i sprzęcie – może to pozwoli uniknąć kilku osobom niepotrzebnego stresu i cieszyć się tym sportem od pierwszych do ostatnich minut każdego startu i treningu.

Druga sprawa to uzupełnienie treści bloga o wszystkie zaległe relacje i wpisy które zrobiłem „do szuflady”, często pisane w emocjach albo z myślą o publikacji w działach których nigdy nie uruchomiłem – chyba nie ma sensu tego nie pokazywać tylko dlatego, że brakło determinacji na bardziej rozbudowany serwis – do końca rok planuje wrzucić wszystko co kiedykolwiek napisałem – może komuś się przyda 😉

Nigdy nie planowałem też rozdrabniać się na pojedyncze treningi, ale takie są prawa i klimaty tri-social-media. Staram się wyłamywać z szablonu ale chyba nie do końca mi to zawsze wychodzi, jest jednak chęć poprawy! Więcej refleksji, głosu rozsądku i komentarza amatora kontra ciężka rzeczywistość treningowa w realiach skrajnego wyczerpania życiem codziennym, to jest złoty środek którego będę chciał się trzymać i relacje ograniczyć do zawodów i przełomowych jednostek treningowych.

Czas też postawić na motywację, bo to jest aspekt na który poświęcam dużo czasu i uwagi a mało o nim piszę 😉

%d bloggers like this: