Trening w Puszczy Białej

Korzystając z dobrodziejstw okolicy w której się teraz znajduję na dzisiejsze poszukiwania formy udałem się do Puszczy Białej (nooo taki las to ja rozumiem!). Prosta, mięciutka szutrowa ścieżka, cisza, że aż głowa boli nic tylko biegać i uważać na zwierzynę. Rozpocząłem ambitnie, z planem 16KM, po 2KM plany spadły do 14KM… e dobra 12KM też będzie nieźle… prawdę powiedziawszy wstyd robić wpis z 10KM treningiem …. ale było tak fajnie 😉

Z zabawnych akcentów, kiedy po 30min doznałem prawie mistycznego uniesienia zważywszy na okoliczności przyrody, kiedy wydawało mi się, że jestem absolutnym panem tego lasu a w myślach występowałem w jakiejś reklamówce Oshee albo Nike (wiecie, takiej z narratorem gdzie to w deszczu biega się po lesie, we mgle, o 5 rano, smutny głos opowiada o poświęceniu i determinacji kiedy wszyscy jeszcze śpią rodzi się mistrz …) po przekątnej pojawił się „dziadek” na ok. 65 lat w seledynowych gatkach (to taki tradycyjny strój kurpiowski ;)) i przeszedł na takim tempie obok mnie, że nie miałem już wątpliwości kto tak naprawdę jest panem tego lasu.

Ot taka lekcja pokory biegowej w środku lasu 🙂

%d bloggers like this: