My się zimy nie boimy!

Dzisiaj dałem sobie na luz, ze względu na jutrzejszy bieg na 10km, który traktuje w kategoriach małego sprawdzianu tego, co się dzieje ze mną, po ostatnich dwóch miesiącach pracy, czy wszystko idzie w dobrym kierunku, czy może nic się nie dzieje J W każdym razie czasu dzisiaj minimalnie więcej więc skorzystam i napiszę parę słów 😀

Jak luz, to luz – zaczynamy od #regeneracji – bardzo z tym u mnie ciężko, sprowadza się to do tego, że są dni w których nie biegam, nie pływam lub nie siadam na trenażer. Całe życie standardowo toczy się dalej bez zwracania uwagi na moje potrzeby jeśli chodzi o sen czy wylegiwanie się cały dzień – jak to u zawodowców bywa. Jak jest udany weekend to wskoczę do jakiejś solanki, albo pośpię dłużej 2-3h – to wszystko, amatorka na maksa. Pracy przecież nie rzucę J Ja się tu nie żalę, ani nie chwalę – tak po prostu jest 😀 Usilnie dążę do 8h snu, niestety doba jest dla mnie za krótka i żeby w ogóle coś się działo wychodzi średnia 6h. To jest za mało…

Z wynalazków, przez krótki okres walki z pasmem biodrowo piszczelowym korzystałem z TENS, bardzo mi pomogło i bardzo się spodobało (bardzo dawno temu korzystałem z tego przy rehabilitacji stawu barkowego za udziałem przychodni, teraz takie bajery trafiły pod strzechy) – dlatego urządzenie do EMS idzie w ruch za każdym razem jak za mocno się docisnę na dłuższym bieganiu.

Cudów przemiany doszukuje się w #diecie, tutaj walczę cały czas i nie powiem, efekty są i to całkiem solidne. Może na początek krótko czego już nie robię – zrezygnowałem (z kilku powodów) z suplementacji Herbalife (pierwszy powód – koszty, drugi – ostatnie badania nie wyszły za ciekawie i choć nie doszukuję się tutaj związku bezpośredniego z odżywkami, to lekarz zalecił odstawienie wszystkich suplementów na jakiś czas i powtórzenie morfologii za miesiąc a później dwa). Dlatego na razie lecimy na czystko, później zobaczymy – może już nie Herbalife ale suplementów docelowo nie wykluczam.

Wracając do diety, odstawianie syfów z diety typu czipsy i gazowane napoje idzie opornie ale mam swoje małe sukcesy. Ogólnie odżywianie stoi u mnie aktualnie na niezłym poziomie (i nie mam tu na myśli kolacji w Wierzynku ;)) tylko naprawdę jest całkiem zdrowo i cały czas jest coraz lepiej*. Nie mała zasługa w tym @Tomasz Piotrowski – który dał podwaliny w postaci sporego zastrzyku motywacji pod skomponowanie solidnej zdrowej diety, eliminacje niepotrzebnych składników i budowania zdrowej masy mięśniowej. Cały czas jednak czytam, szukam i kombinuje – zawsze można coś poprawić i uciekać z chemii ile się da. Tomek wprowadził mnie też na nowo w trening siłowy – wstępnie opracował obwód na którym miałem pracować, jednak różnie z tym bywało – po kilku modyfikacjach zacząłem z tym walczyć i to właśnie te ćwiczenia kryją się pod pozycją #siła w planie na 2016. Trochę tego tam jest, więc kiedyś wrzucę osobny post co i jak staram się tam realizować.

Reasumując – zeszły rok, przed Krakowskim Biegiem Świetlików – waga 88KG, waga z dzisiaj rano, 78.5KG – komentarza chyba nie potrzeba? Dodam, że -5KG z tego – to wspólna akcja z Tomkiem i po części suplementacja Herbalife – jednak przy takich założeniach dietetycznych jakie wprowadziliśmy nie jestem do końca przekonany czy była ona w ogóle potrzebna J Czas pokaże i zweryfikuje czy mam rację. Na razie idzie nieźle, po odstawieniu „wszystkiego” i trzymaniu diety poleciałem jeszcze -2KG w dół przy zachowaniu tkanki mięśniowej na tym samym poziomie. O diecie mogę pisać bez końca – zaczynam się przekonywać do tego, że to jest faktycznie klucz do jakiegokolwiek dalszego progresu!

#Tyle o dietach a co tam w planie słychać?

Dzisiaj bez detali skąd się taki plan w ogóle wziął (o tym mam nadzieje będzie kiedyś osobny wpis) tylko statystyka i opis jednej jednostki – resztę zostawię na później – w końcu muszę mieć o czym pisać przez cały przyszły rok 😀

#Ile tego było/jest?

Jeśli chodzi o czas i kilometraż to poczynam sobie całkiem śmiało (w porównaniu do dwóch poprzednich okresów zimowych) J Po „wtopie” jaką zaliczyłem na zeszłorocznym maratonie (bolało, oj bolało) już wiem, że w zimie się pracuje nad bazą i siłą a nie nad masą 😀 Biegam zdecydowanie więcej, nawet trochę za dużo jak na standardowe przygotowania pod połówkę czy olimpijkę, ale u mnie jest jeszcze maraton po drodze (w maju).

#Poniżej zestawienie biegowe 1 listopada do 11 grudzień 2015

i dla porównania ten sam okres w 2014

20 sec. różnicy w tempie pomiędzy tymi okresami wynika z tego, że teraz w trakcie biegania, na rozciąganie albo „dobieg” do trasy nie wyłączam stopera – dlatego jest gorzej 😉 Z analizy poszczególnych odcinków jednak jest lepiej 😉

Reszta danych mówi sama za siebie… jaki będzie tego efekt – nie wiem J

Dzisiaj może jeszcze kilka słów o mniej specjalistycznych jednostkach a więcej o towarzyszących J

#Siła

Ile ja to już postów- wpisów nie zrobiłem, że muszę, ze to podstawa, że powinienem itd. Itp. 😀 No tak, bez ćwiczeń na tzw. core ani rusz poniżej 5:30 na kilometr w bieganiu, że o podstawowym utrzymaniu się w pionie podczas półmaratonu na koniec HIM nie wspomnę! Są więc i klasyczne „brzuszki” w planie, są też „deski” po każdym bieganiu – choć realizacja tych drugi idzie opornie.

Jednak przede wszystkim wzmacniam nogi (podjazdy na Frydmanie i kolejnym HIM muszą mnie kosztować troszkę mniej) więc są przysiady z sztangą to główne zadanie. Wzmacniam też górną część ciała bo chociaż pływanie nie jest w tym sezonie moim priorytetem to trochę większa fala i wiatr potrafią nieźle „przeorać” zasoby sił nawet na kilkuset metrach.

Krótkie ale intensywne zestawy – dla kogoś kto w tym temacie nie robił nic przez ostatnie 5 lat nawet zwykłe pompki dadzą niezły efekt!

To nie wszystko jeśli chodzi o siłę – w bieganiu pojawiły się takie jednostki jak #krosy a trenażer działa tylko na pełnym obciążeniu i nie żałuje sobie przełożenia ale o tym więcej innym razem (i tak pewnie nikt do tego momentu nie doczytał :D:D).

#A po co to wszystko?

Zdecydowanie po to by lepiej się czuć, fizycznie i psychicznie! J Mam nadzieję, że też będę dzięki temu żył dłużej o ile Najwyższy nie ma wobec mnie innych planów 😉 Ale to nie wszystko, w 2016 zaplanowałem trochę startów – i choć nie ma jeszcze wśród nich pełnego Ironmana, to jest trochę konkretnych wyzwań. Postaram się ogólnie być szybszy i mniej dojechany 😀 Zestawienie wszystkich zawodów powstanie jak już uda mi się na wszystkich zaklepać sobie miejsce J

Powodzenia na treningach i spokojnego snu na regeneracji 🙂 !

*niebawem będziecie mogli na własne oczy zobaczyć w dziale #Dieta jak to wygląda 😉 Mniam…

%d bloggers like this: