5 dni do Cracovia Maraton …

W zeszłym roku bałem się, bo nie wiedziałem co mnie czeka, w tym roku boję się – bo dokładnie wiem czego się spodziewać. Tak, tak ja wiem teraz każdy może „przebiec” maraton, na starcie melduje się kilka tysięcy osób, mit morderczego biegu już dawno się zdeprecjonował, po elitarności wyzwania nie ma już śladu ale każdego kto uważa, że to nic szczególnego i że to prosta sprawa zapraszam na start… może już nie w tym roku, bo nikomu źle nie życzę, ale dlaczego nie w przyszłym? 😉

An old bit of marathon wisdom says: „You warm up in the first 32 km and the marathon begins at kilometer mark 32.”

#Wyjście z grupy

 Zawsze bawiły mnie dywagacje o matematycznych możliwościach „wyjścia” z grupy polskiej reprezentacji przy okazji różnych eliminacji, kiedy było już praktycznie pozamiatane… ale ja nie o tym 😉 Choć podobnie czuje się teraz próbując ustalić w jakim tempie wystartować za parę dni aby dać sobie szansę na poprawienie słabego w mojej ocenie wyniku z zeszłego roku, ale też nie przecenić swoich aktualnych możliwości podsyconych dużymi chęciami a nie koniecznie popartymi wybieganymi kilometrami. Tak, choć wykorzystałem praktycznie każdą wolną chwilę na bieganie to i tak wyszło tego mało jak na przyzwoity maratoński trening… i to może być kluczowe, dlatego cel jaki sobie postawiłem do osiągnięcia aktualnie w maratonie (jaki pozostanie jeszcze tajemnicą) w tym roku musi zostać w domu, trzeba być realistą, zrobić rachunek i liczyć na dobre zdrowie, pogodę i trochę szczęścia … a że szczęście to trzeba sobie umieć zorganizować 😉 😉 to kilometraż i tętno mówią o szansach na 3:45:00 – ale to tylko teoria – maraton to wredna bestia i równie dobrze po roku treningu można go nie ukończyć wcale, co dzieje się dość często, dlatego sporo osób po prostu się za to nie zabiera 😉

#Ale, że jak?

No dobra, ale skąd nadzieje na poprawienie czasu o prawie 40 minut? Najpierw teoria – w zasadzie jest to możliwe, więc dlaczego nie? Przy założeniu, że pierwszy maraton przegrałem w głowie na ostatnich kilometrach i biorąc pod uwagę to co mówią trenerzy (Pan Dariusz Sidor podaje w wyliczeniach poprawę o 30 min przy czasie 4:20h z całkiem możliwą – Poprawa wyniku na maratonie)… Przepracowałem jak na swoje możliwości solidnie zimę, schudłem 7kg (mam nadzieje, że to się nie zmieni przez ten tydzień :p :p) od zeszłego maratonu, biegałem mimo wszystko więcej niż w pierwszym kwartale 2015, głównie za sprawą bardzo udanych i świetnie zorganizowanych treningów w ramach przygotowań do CM –  więc w zasadzie papiery na poprawienie wyniku są…

#A też parę słów na nie …

Tradycją już jest, że najważniejsze a co za tym idzie najbardziej eksploatujące mnie psychicznie wydarzenia w moim życiu łączą się w pary, a ostatnio to już nawet trojaczki i występują łącznie w okresie czasu, na który również przypada nie byle jakie sportowe wyzwanie – nie ukrywam, że nie koncentruje się na starcie, nie mam na to czasu. Dzieje się aktualnie tyle rzeczy w moim życiu, że sport (treningi) stanowią tylko dodatek dla ewentualnej poprawy samopoczucia, nie mam już takiego ciśnienia, parcia na życiówkę jak dwa lata temu, czy rok temu… O ile w 2015 udało mi się połączyć przygotowania triathlonowe i maraton, to w tym musiałem skupić się tylko na bieganiu, wiele treningów przepadło przez zwykłe zmęczenie (nie treningowe tylko „życiowe”) a jak ustaliłem na początku tej przygody nie muszę nikomu już niczego udowadniać więc bieganie o 23:30 12KM na resztkach energii jest dla mnie po prostu głupie i raczej nie pójdę w tą stronę. Mój wynik na maratonie ma być tylko i wyłącznie znacznikiem progresu w treningu i sprawdzianem czy zmierzam we właściwym kierunku … jak wypadnie tegoroczny sezon triathlonowy – to już trudniejsza zagadka, jest wiele czynników, które powinny dać poprawę na każdym z dystansów, ale całkowity brak treningu kolarskiego i pływanie od przypadku skompensuje to na tyle, że dalej poruszamy się w krainie „ukończyć” zawody… Reasumując i wracając do maratonu –  odejmuje 10 min, za brak długich wybiegań przed startem (powyżej #30km), za nieregularne treningi, brak 100% odpoczynku, olewanie core mimo deklaracji i wielkiej spiny 😉 Parę minut to ograniczony zakres ruchu w biodrze i nie pomoże tu nawet znacznie poprawiona technika biegu przez ostatni rok 🙂 Wychodzi mi, że będzie 3:55:00 … 🙂 🙂 (moja dieta przez ostatni tydzień to taki wstyd, że publicznie o tym nie napiszę…)

Dalszy ciąg nastąpi 😉

%d bloggers like this: