Czy można nauczyć się pływać czytając książkę? Możliwe, że tak o ile czyta się ją na pływalni pod okiem trenera lub instruktora 😉 Kraul metodą Total Immersion nie jest podręcznikiem nauki pływania w weekend, nie jest też książką dla osób które rozpoczynają przygodę z pływaniem od zera lub większość treningu poświęcając na walkę z żywiołem (i to na śmierć i życie)! Myślę, że to właściwa pozycja dla osób które, są w stanie wytrzaskać 60 długości, ale odsypiają to cały weekend i podświadomie czują, że na pewno jest sposób na to, aby pływać w większym komforcie, szybciej i bez obaw o własne zdrowie. Pojawia się pierwszy przebłysk, iż kluczem jest technika. Nie każdy może swoje wątpliwości i pytania zaadresować do trenera (i to właściwego trenera!), ale szukając odpowiedzi warto zajrzeć do tej publikacji.
Kraul metodą Total Immersion
Pozycja nie jest nowa (1995), zresztą sama technika pływania też nie, ale polskie wydanie to już co innego. Wydawnictwo Buk Rower, wzbogaca po raz kolejny biblioteczkę triathlonisty.
Jak na amerykańskie poradniki przystało, początek to obietnica wspaniałej odmiany pływackiego życia (i nie tylko) a kwintesencją tego klimatu są stwierdzenia typu”twoje pływanie zmieni się z podążania wzdłuż linii na dnie basenu w medytację ruchu!” Wow, już gościa uwielbiam 🙂 Mnie kupiło z miejsca 😉 A na poważnie to dalej jest już normalnie i do rzeczy, nawet jak na polskie standardy akademickich podręczników, czyli bez emfazy i urazy 😉
Zatem, radość pływania dla każdego!
No właśnie, sama koncepcja pływania i trenowania w ten sposób nie jest już nowa (to drugie wydanie, zmienione a w części dotyczącej programu szkoleniowego dosyć obszernie zmodyfikowane. Dla osób które miały okazje pracować z trenerem pierwsza cześć książki; nazwijmy ją „rysem do metodyki nauczania” może być nieco nużąca. Opisywany przez autora przełom po prostu już się dokonał i nikogo aż tak koncepcja treningu zgodnie z podstawowymi prawami fizyki nie dziwi jak kiedyś.
Charakterystyka kluczowych elementów Total Immersion zaskakuje uniwersalnością. Wydłużanie ciała, właściwa pozycja w wodzie jako klucz do ekonomicznego a nie siłowego pływania, które w konsekwencji da nam lepsze wyniki w postaci zwiększania dystansu pływanego w komforcie i rozsądną prędkością. Nie każdy jest fanem stylu amerykańskich poradników gdzie połowa publikacji to obietnice które autor stara się spełnić w jej drugiej części, zapewne dlatego że często zdarza składanych obietnic nie dotrzymać. Tutaj na szczęście dzieje się inaczej. I choć nie brak asekuracji, autor odnosi się do efektownego progresu który uzyskał z kursantami w trakcie warsztatów weekendowych a nie efektów jakie możesz osiągać sam po przeczytaniu podręcznika. To od rozdziału 8-go wjeżdża mięcho.
Technika to klucz do wszystkiego
Krok po kroku w detalach rozpisane ćwiczenia z uzasadnieniem i określeniem jasno na który element techniczny wpływają. Choć w niektórych przypadkach zadania mogą wyglądać na trywialne zaręczam nie są, całość przerobiłem w praktyce. Nawet jeżeli nie chcesz do końca życia pływać Total Immersion to ten kurs zasypuje przepaść pomiędzy bezproduktywnym młóceniem rękami na totalnym długu tlenowym dwóch długości basenu a świadomym swobodnym pływaniem, na dobrym, świadomym czuciu wody. Nie będę ukrywał że zrozumienie tych ćwiczeń i frajda z ich wykonywania to konsekwencja dwóch lat pracy z trenerem, dzięki któremu obecna jakość mojego pływania pozwala na dowolne eksperymenty bez obawy utonięcia czy popsucia sobie techniki 😁
Wracając do książki mam ochotę ja wręczyć każdemu kto przystawia się do mnie na torze obok i z całej mocy po 100 m nierównej walki kończy zabawę w jacuzzi a ja pływam resztę swojego zestawu, często kończę trening jak już wspomniany zawodnik zdąży dojechać do domu 😂 Dwa słowa jeszcze o rysunkach które przypominać mogą bardziej podręczniki medycyny z XVII w. niż kultowy podręcznik rewolucyjnej metody pływania. Znalazłem ich przedruki w wielu publikacjach i innych książkach w tematyce co świadczy dobitnie o prostocie i jasności przekazu, warto przeznaczyć trochę czasu na ich analizę przed udaniem się na basen (pływalnie znaczy się, baseny są w szpitalach).
Część trzecia
Sceptyków, definitywnie do książki przekona jej trzecia cześć. Filozofia treningu, skupienie na jakości nie na ilości, przemawia do mnie wyjątkowo. Może dlatego, że czytając utwierdzałem się, że jestem aktualnie w dobrym miejscu z treningiem, nie tylko pływackim (albo przynajmniej potwierdziłem istnienie na świecie szeregu osób, które takie metody treningu podziela i traktuje jako przełomowe). Trochę smaczków o zabawkach, których tak często używamy do wzbogacenia programu treningowe, poglądy autora niejednokrotnie zaskakują i nieźle podsumowują koncepcje zawarte w książce.
Podsumowanie
Będzie bardzo krótko, polecam! Choć nie jest to książka równa, ale trudno o taką w dzisiejszych czasach gdy dostęp do informacji i wiedzy jest tak powszechny. Każdy z nas część wiedzy już posiada, cześć wypróbował w praktyce – natomiast podręczników, które składają to jedną metodykę i spójną całość, nigdy dość!
Widzimy się na pływalni.
Jacek aka Ajronmen 😉