Jak zaczynałem cokolwiek ze sobą robić w sensie aktywności, trenowałem się sam (tzn. mniej lub bardziej organizowałem sobie systematyczne zajęcia), bo nie wiedziałem jakie to trudne. Po 11 latach zorganizowanej aktywności i w mojej ocenie takich sobie swoich osiągnięć postanowiłem spróbować jeszcze raz, tyle że tym razem wiem już, jakie to jest trudne…
Skądinąd państwo polskie wydaje się „myśleć” zupełnie inaczej. Nie to, żeby było mi to do czegoś potrzebne, nie zamierzam w najbliższej przyszłości trenować nikogo prócz siebie, ale zadałem sobie pytanie — a jak właściwie zostaje się trenerem w Polsce, dajmy na to triathlonu. Pytanie zrodziło się przy okazji poszukiwań aktualnych źródeł wiedzy. Pierwszy naturalny odruch to przeglądając oferty AWF w Polsce — bo gdzie jak nie tam powinno się kształcić przyszłą kadrę trenerską? Otóż nie, przynajmniej ja nie znalazłem kierunku: trener „czegoś tam”, jest kierunek sport, kierunek wychowanie fizyczne (znaczy się facet/facetka od wf), jest kosmetologia, jest fizjoterapia, ale trenera nie ma. Jak zaglądnąć głębiej, to filozofia jest taka, że przebijamy się przez różne mniej lub bardziej zagadnienia związane z biologią, chemią, anatomią, fizjologią etc. na stopniu I (licencja), co oczywiście jak najbardziej ma sens, aby dotrzeć do specjalizacji, które przybierają formę kursu. I tak mamy np. mamy: kurs instruktora triathlonu, badmintona, cross fitnessu, żywienia itd. itp. Okazuje się, że taki kurs można zrobić zupełnie niezależnie od toku studiów.
Wrzuciłem w wyszukiwarkę, gdzie to taki kurs można zrobić i okazuje się, że każda szanująca się AWF ma swoje centra szkoleniowe, gdzie zwykły zjadacz chleba może się zapisać i nabyć takie uprawnienia (wymagania na wejście: wykształcenie średnie, niekaralność no i środki finansowe). Ja po prostu lubię się uczyć, więc dla zwykłej rozrywki intelektualnej postanowiłem się zapisać, wybrałem ACK przy AWF Katowice, jest nabór na część ogólną Instruktor Triathlonu (60h kursu) później czeka mnie część specjalistyczna, wysłałem zgłoszenie i czekam, aż się „zbierze” grupa, ogólnie nuda.
Ok, co to jest ten instruktor?
Okazuje się, że instruktor to też trener. Przynajmniej „trochę” tak mówi ustawa, zresztą nie jedna i nie tylko to, proszę bardzo:
Otóż wraz z wejściem w życie Ustawy o sporcie z dnia 25 czerwca 2010 r. przestał być regulowany zawód instruktora rekreacji ruchowej w obszarze sportu powszechnego. Od tamtego momentu nie istnieją żadne szczególne przepisy odnośnie do zasad, warunków lub trybu uzyskania uprawnień. Zatrudnienie danej osoby na stanowisko instruktora w danej dyscyplinie jest indywidualną decyzją pracodawcy.
Nieco inaczej sprawa wygląda w kwestii sportu wyczynowego – od 2013 roku nie istnieją przepisy dotyczące zwodu instruktora sportu oraz trenera. Wraz z wejściem w życie Ustawy z dnia 13 czerwca 2013 r. o zmianie ustaw regulujących wykonywanie niektórych zawodów mówi się nie o uprawnieniach instruktora lub trenera sportu, a o pracy w charakterze instruktora bądź trenera sportu.
Czyli, że co to oznacza? W skrócie tyle, że trenerem jest każdy, kogo w takich charakterze postanowiłem zatrudnić, a to czy ta osoba jest w tym kierunku wystarczająco wykwalifikowana pozostawia się ocenie … wybierającego.
Pomyślałem sobie, nie wierzę. No nie wierzę. Kolejne wyszukiwanie i tak, kurs Instruktora Triathlonu można sobie zrobić online (gdziekolwiek), ba, nawet Trenera II klasy (tak w sumie to nie ma czegoś takiego, jak klasy trenerskie wg aktualnych przepisów, jest to zaszłość sprzed ponad dekady, ale łatwiej się chyba w tym schemacie poruszać ludziom, którzy zachowali resztki zdrowego rozsądku i chcą to ogarnąć, więc tak zostało w ofertach uczelni a reszta nie chce odstawać i to powiela — w każdym razie może być kurs „inter galaktycznego trenera” i to też będzie spoko.
Kursy online — tak, naprawdę.
Kursy online (po których dostaje się całą masę kwitów, legitymacje, dyplomy — nawet takie z „orzełkiem” z akredytacją MEN) różnią się tym od tych z AWF, że w zasadzie nie posiadają żadnej części praktycznej (kolejna zaszłość, centra szkoleniowe przy AWF wymagają praktyk trenerskich w klubach itp, ale tak naprawdę to nie muszą tego robić, bo nie ma żadnych przepisów, które to regulują. To jest coś, co robi różnicę pod warunkiem, że jest prawidłowo egzekwowane a takiego mechanizmu obecnie nie ma). Czyli tak trochę idziemy w mój kurs jest lepszy niż twój, bo przecież to AWF, ale papier jest w sumie tyle samo wart, bo tak mówi ustawa i robi się naprawdę dziwnie.
Podsumujmy co się wydarzyło do tej pory. Możesz sobie zrobić kurs instruktora na AWF albo online dajmy na to w Akademii Zajebistego Coacha i kwit się ma w kontekście ustawy „taki sam”, ale w sumie to nawet tego nie musisz, wystarczy założyć JDG, pobiegać z kimś kumatym chwilę po lesie i przez osmozę stać się „trenerem” w weekend. Oczywiście, że się to nie sprzeda, oczywiście, że nie będzie efektów, oczywiście, że jest to patologia, oczywiście, że można komuś zrobić krzywdę, ja tylko piszę co można — takie są fakty, to nie ja tym zarządzam i to nie ja to wymyśliłem… (choć trudno tu mówić o myśleniu).
Dobra, wróćmy do oficjalnej kariery trenera triathlonu, ba na tym etapie chyba już każdy czuje, że trener po kursie weekendowym to nie to samo co Trener. Pisownia wielką literą nie jest przypadkowa. Jako że nie lubię takich niejasnych sytuacji, pozwoliłem zapytać się kogoś, kto ogarnia triathlon w Polsce i napisałem do PZTRI (Polskiego Związku Triathlonu) – odpowiedź była błyskawiczna — na chwilę obecną nie ma szkoleń i kursów akredytowanych przez PZTRI i na chwilę obecną związek nie może wskazać ani polecić żadnego konkretnego ich organizatora lepszego niż inny. PZTRI planuje (działa już w tym kierunku) wraz z Ministerstwem temat uregulować, czego efektem ma być lista akredytowanych podmiotów organizujących kursy, którą docelowo znajdziemy na oficjalnej stronie, prawdopodobnie z początkiem roku 2025. Jako że pół roku w obliczu 12-letniej wolnej amerykanki wydaje się niezbyt długim okresu, poczekam i zobaczymy.
Ej gościu, ale o co tobie właściwie chodzi? W sumie to o nic. Chciałem się gdzieś tylko dowiedzieć, co by wypadało wiedzieć, żeby oficjalnie zostać trenerem triathlonu. Przecież jak chcesz zostać lekarzem, to nie szukasz kursu online tylko intuicyjnie wiesz, że to się raczej tak to nie odbywa. Może też jest tak, że odkryłem deregulację i przeżywam stres, ale człowiek za głową się łapie czytając w socjalach niekiedy te wszystkie protipy z dupy wszelkiej maści trenerów i zadaje sobie pytanie, no jak, no jak tak można. Można. I ma to również swoich odbiorców i klientów. Zatem jakby co, nie zapraszam do dyskusji.