Hitem tygodnia oczywiście jest kolejne przeziębienie, infekcja (cholera wie co), gardło pali jakby mi kosmici pobrali część tkanek na testy.
#Pływanie
Miałem sobie odpuścić w tym tygodniu drugi trening ale nowe zabawki nie pozwoliły usiedzieć w domu. Trochę przymulony paracetamolem, trochę zmęczony całym tygodniem w pracy – generalnie pojechałem na basen. Pierwsza niespodzianka – sobota wieczór to dobra pora na trening, dwa tory puste! Bardzo irytująca dla mnie sprawa, to to że nie lubię nosić ze sobą tylu gratów – płetwy, wiosełka, do tego jeszcze nowe zabawki, okularki, klapki czepki – bez kitu, to nie dla mnie – po prostu mnie to denerwuje – jak z całym tym bajzlem zjawia się trener to jest ok, ja nie mam do tego cierpliwości – muszę przemyśleć bardziej organizację takich samotnych wypadów :/
#Nowe zabawki
Wiosełka (Finis Freestyler)– tutaj nastąpiło delikatne rozczarowanie, żadnej różnicy dla mnie w pływaniu z tymi wiosełkami i bez nich. Może to świadczyć o dwóch sprawach – albo mam generalnie już całkiem niezły chwyt wody i nie ma co kombinować tylko zwiększać tempo i cieszyć się pływaniem albo ten sprzęt nie działa lub jest grubo przereklamowany. Ogólnie spodziewałem się jakieś większej interakcji z tym plastikiem :p A tu nic … popływam z tym więcej i wrócę do oceny.
Tempo Trainer PRO – ekhmmm… no cóż, nie urwało mi niczego z wrażenia, nawet na początku lekka konsternacja bo na 25m basenie ciężko ogarnąć zadane tempo (synchronizacja z bip,bip trzeba na to 3-4 ruchy i ciach kończy się basen … trzeba robić nawrót i znów chwila na synchro… i koniec basenu ..) Finał był taki, że na solidnym zmęczeniu postanowiłem zrobić odcinki po 100m i sprawdzić się na coraz to większym tempie. Sprawdzian zakończył się na 3 setce więc nie poszalałem, nie wiem, albo faktycznie słabiutko z formą albo 56 bipnięć to mój max i tak trzeba pływać. No nic, powtórzę cała zabawę jak nie będę naćpany paracetamolem i będzie trochę więcej czasu, może wtedy radocha i pożytek z tego będzie większy.
#Kiedyś ten sezon trzeba zacząć
Siedziałem nieźle pospinany tym, że zżera mnie kolejny raz jakiś wirus niewiadomego pochodzenia i sam do końca nie wiem, czy jestem przygotowany czy nie na półmaraton który za niecałe dwa tygodnie! (o maratonie nawet jeszcze nie wspominam). Konieczna była solidna dawka motywacji aby się nie zdołować do końca. Po pierwsze zmusiłem się do długiego wybiegania w niedziele – czym zdążyłem się już pochwalić na FB (przeżyłem, co prawda nie wyzdrowiałem ale gorzej też się nie czuje). Całkiem przypadkowo odkryłem też nowy cykl biegowy – Biegam w Małopolsce 2015. Długo się nie zastanawiałem, zarejestrowane i zapłacone – więc sezon oficjalnie rozpoczynam w niedziele, dychą w Myślenicach (będzie dobra okazja do przetestowania tempa startowego na Marzannę, bo raczej nie będzie atakowania „życiówek” co start na dychę w tym roku). „Wolny” miesiąc Maj w kalendarzu został zapełniony przez trzeci półmaraton jaki planuje zrobić w 2015 – I Półmaraton Siemaszki . Szykuje się więc dużo biegania :p
#Krótkie podsumowanie zeszłego tygodnia
Z ogólnym planem jestem do tył i to zaczyna być widać, jeszcze będę się tłumaczył chorobą, trochę że maraton i nie dam rady tyle jeździć na rowerze ale ogólnie mało tego, nie ma co się czarować 75% normy, trzeba będzie podkręcić śrubkę na ile tylko praca i zdrowie pozwoli. Dobrze, że się nie sadziłem z planami jakie miałem na początku roku wobec łamania przeróżnych czasów bo by było dużo śmiechu teraz. Zostańmy przy szczęśliwym ukończeniu planowanych imprez jak cel sam w sobie!
#Dieta
No cóż, do reklamy się pewnie nie nadaje bo w 14 dni niecałe 2KG to żadna sensacja (pewnie woda) ale idzie powoli w dół, czuje się dobrze, więc na połowę kwietnia powinno być już w miarę rozsądnie. Myfitnesspal cały czas w użyciu, muszę przyznać pomaga utrzymać się jako-tako w ryzach.
#PS: w tym tygodniu już druga jednostka odpuszczona ze względu na totalne zmęczenie materiału (znów maraton wyjazdów w pracy), ehh :/