Cały zeszły tydzień to jakaś jedna wielka męczarnia, przeziębienie, zmęczenie i stres. Nie mogłem „dospać” porządnie ani jednej nocy, więc o regeneracji można było zapomnieć. O treningu trudno mówić, udało się dwa razy pobiegać – to wszystko, w czwartek musiałem się poważnie mobilizować, w niedziele było już znacznie lepiej – LSD w spokojnym tempie, wyszło 12KM. Ogólnie dyskomfort jakby mniejszy, wychodzi na to, że naprawdę byłem/jestem zmęczony sezonem jakby to nie brzmiało z „klawiatury” amatora i przerwa dobrze mi robi.
Zapomniałem już chyba jak się pływa, nie byłem na basenie dwa tygodnie, rower też tylko ładnie wygląda na wieszaku – choć wczoraj przypomniałem sobie gdzie jest trenażer i 30KM zostało zrobione.
Jak człowiek mniej ćwiczy to więcej myśli. Mam już pomysł na wstępny plan przygotowań do startów w 2015 – ze wstępnych obliczeń wyszło mi tego 40 tygodni do przepracowania w sam raz na ½ Ironmana w sierpniu będę gotowy i w szczycie formy. Bardzo bym chciał już być w tym tygodniu bardziej precyzyjny, ale nie wiem na ile pozwoli mi czas. Ogólnie całość podzielę na dwa etapy po ok. 20 tygodni – pierwszy to utrzymanie i rozbudowa przez całą zimę a od lutego już konkretna praca pod start w Gdyni (o ile dojdzie do skutku – zapisów „ani widu ani słychu”) – czasu niby dość, ale trzeba już zaczynać pracować. Z początkiem października trzeba będzie też odwiedzić lekarza sportowego i zrobić wszystkie badania kontrolne.
Pora też solidnie zabrać się za ćwiczenia siłowe i stabilizacyjne, ten element szwankował bardzo w tym sezonie. Dieta – cały czas mam wrażenie, że zmiana nawyków żywieniowych znacząco przełożyłaby się na moją formę – delikatnie będę się dyscyplinował – w sumie to już zaczynam ale bez emocji, ze mną różnie bywa w tym temacie 😉
Październik zapowiada się bardzo ciekawie, nudno nie będzie – dwa starty w tym jeden za 4 dni! (B3K i półmaraton), dużo pracy „trenerskiej” przy planowaniu i najważniejsze – całkiem sporo pracy przy realizacji planów na treningach!