Czyli lekki tydzień przed … tygodniem „wypoczynku”.
Nie ma się co zbytnio rozpisywać, planowo miało być tak pięknie a wyszło jak zwykle. Niedospany, przejedzony i ogólnie dojechany dużo odpuściłem i do zadowolonych nie należę, ale cóż – w tym sezonie to już chyba standard. No ale do rzeczy.
Pływanie#
Jeden sensowny trening i jeden rodzinny wypad na basen, czyli generalnie było miło, mokro i przyjemnie ale nic się nie wydarzyło 🙂
Bieganie#
Tutaj też -1 do planu – choć na poprawienie sobie samopoczucia dodam, że dłuższe wybieganie było urozmaicone podbiegami. Czyli ni to siła, ani wytrzymałość ogólnie mało i nie na temat :/
Rower#
No coś tam podjechałem w niedzielę, żeby nie było Garmin pokazał, że to największe przewyższenie w moim życiu ever – może zaprocentuje we Frydmanie 😛
#Plan na ten tydzień:
Odpoczywam, naprawdę nie widzę sensu robić nic innego. Muszę się ustabilizować z dietą i wypoczynkiem bo dłuższe treningi chyba bardziej mi teraz szkodzą niż pomagają. Samopoczucie 4/10.