Trochę odetchnąłem. Świeżo, po aktywnym urlopie, czuje, że wraca to „coś”. Dwa tygodnie treningów free ride, czyli bez planowania uświadomiło mi na co tak naprawdę mam ochotę.
![](https://i0.wp.com/ajronmen.pl/wp-content/uploads/2023/08/img_7181.jpg?resize=700%2C525&ssl=1)
Dobra forma nie oznacza, że jesteś zdrowy.
Po ostatniej infekcji zbierałem się wyjątkowo długo. Powtórzył się schemat z zeszłego roku, może z lekkim przesunięciem o kilka tygodni w kalendarzu przygotowań ale najpierw wjechała alergia, później wjechała infekcja wirusowa która koncertowała do bakteryjnej co skończyło się antybiotykami i tak dalej … Badania krwi pokazały jeszcze inne zaskakujące jak dla mnie problemy, o normie dla glukozy i kortyzolu mogłem pomarzyć. Można być w dobrej formie jednocześnie będąc chorym.
Moje przygody z wszystkimi „dietami świata” to materiał na książkę. Wagę w której zostawiłem trening była całkiem niezła jak na początek przygotowań, żywienie zbilansowane bez produktów rekreacyjnych czy ekstra cukru. Najsłodsze co zdarzyło mi się zjeść to odżywki i żele około treningowo 🤷♂️. Można powiedzieć niesprawiedliwe, ale wiem, że na pewne rzeczy pracuje się latami. Natomiast drugi aktor tej dramy, kortyzol nie zdziwił mnie w całe. Wynik odzwierciedlał stres pierwszej połowy roku. To ostatecznie przekonało mnie, że start na poziomie który oczekuje od siebie wymaga wprowadzenia jeszcze kilku zmian i nie są to zmiany w kadencji i technice biegu, które zdominowały mój trening od października 2022 roku.
Powrót radości biegania.
Początki rekonstrukcji mojej techniki biegowej to temat na osobny wpis, było tego tak dużo! Zacząłem w zasadzie od zeszłych wakacji, po starcie w HIM Gdynia, który w moim odczuciu stawiał pod znakiem zapytania moje dalsze starty. Po co tyle trenować, poświęcać miesiące i dokonywać wielu wyrzeczeń aby zrealizować zupełnie przeciętny start? To był materiał do przemyśleń z którego konkluzja była następująca. Wracamy do podstaw. Technika biegu mnie nie puszcza na szybsze bieganie po rowerze (albo w ogóle). Kadencja, postawa, środek ciężkości, brak pośladków i siły w innych mięśniach – nad tym wszystkim pracowałem ostatni rok i do momentu w którym się rozchorowałem efekty były znakomite, biegałem już swobodnie wybiegania po 4:30 i to był mega prognostyk, no ale … maj w zasadzie cały przechorowałem. Czerwiec i bardzo gęsty jeśli chodzi o „życie” lipiec to próba powrotu do systematycznego treningu i pracy nad biegiem.
Próby te oddały świetnie w trakcie urlopu. Umówiliśmy z trenerem na zupełną dowolność treningową, a że moja szosa aktualnie przechodzi mega lifting (tez historia na osobny wpis) ruszyłem w teren, dosłownie! Bieganie trial nie jest dla mnie jakaś nowością, zdarzały mi się nawet 23k w GPK czy też, regularne obieganie lasów w okolicy. Nie zdarzyło mi się jednak aby bieganie w terenie i na dłuższych odcinkach w tym „im więcej pod górę tym lepiej” dawało mi, aż tak duża satysfakcję. Wróciła mi chęć do treningu, wróciła mi zajawka, wróciła pełna opcja ale tą opcja nie jest triathlon.
![](https://i0.wp.com/ajronmen.pl/wp-content/uploads/2023/08/img_7037-1.jpg?resize=700%2C525&ssl=1)
![](https://i0.wp.com/ajronmen.pl/wp-content/uploads/2023/08/img_7027.jpg?resize=700%2C933&ssl=1)
![](https://i0.wp.com/ajronmen.pl/wp-content/uploads/2023/08/img_6930.jpg?resize=700%2C525&ssl=1)